26 maja 2021, B. Pieczyńska/hemostaza.edu.pl, Aktualności

Matką być

Jest w naszym życiu tak obecna, że niekiedy niezauważalna. Oczywista w swym istnieniu w nas i przy nas. Matka. Niezależnie od tego, jaką jest/była rodzicielką, pozostawia w nas i w naszym życiu najtrwalszy ślad. Daje wzory, według których układamy sobie życie.

Claude Levi-Strauss powiedział kiedyś, że matka to przestrzeń między kobietą a dzieckiem. Zapewne tak jest. Matka wypełnia przecież obszar „pomiędzy”. Jest łącznikiem między dzieckiem a światem, ale także między dzieckiem a jego chorobą.  Stanowi strefę buforową. Działa jak zderzak chroniący  przed brutalnym, czołowym zderzeniem z rzeczywistością. Matka wchodzi w chorobę dziecka razem z nim, a niekiedy nawet krok przed nim. Ma większą świadomość jego choroby i wiążących się z nią zagrożeń, zazwyczaj przeżywa ją silniej niż jej dziecko. Wielokrotnie odpowiada na niewygodne i nieuchronne pytanie: „dlaczego ja?”, zadawane przez dziecko, ale też stawiane samej sobie.  

Ukierunkowana ku macierzyństwu kobieta oscyluje między opiekuńczością a jej nadmiarem. Nadopiekuńczość bywa destruktywna dla matki, ograniczająca dla dziecka. W sytuacji choroby przewlekłej, gdy ciągle trzeba być w stanie czuwania i wyczerpującej na dłuższą metę wielozadaniowości ten status matki- anioła - stróża szybko obraca się przeciwko matce i dziecku. 

Jednocześnie macierzyństwo stanowi pewną tłumiącą barierę dla kobiecości.

Bardzo cienka linia usnuta z mocnej nici matczynej miłości potrafi skutecznie odgrodzić kobietę od zainteresowania nią samą. Trzeba w takich sytuacjach szczególnie pamiętać o zasadzie maski tlenowej w samolocie – założyć najpierw sobie, potem dziecku. Szczęście i spokój znaleźć najpierw  w sobie, by móc podzielić się nim z innymi. 

Wszystkim kobietom – matkom dużo czułości i troskliwości dla nich samych.

 

Matką być