HEMOFILIA. RODZINNA HISTORIA CHOROBY (3): Bronek i Janek w Austrii
W dokumentach pozostawionych przez wujka księdza, inicjatora i bohatera tej opowieści, którą mam ocalić przed zapomnieniem, znalazłam karteczkę zapisaną drobnym, nieznanym mi pismem:
Urodził się 9 sierpnia 1943 r. w Ostrzeszowie. Gdy miał 9 miesięcy został wywieziony z rodzicami do Austrii. Przeszło 2 miesiące trwała podróż do Austrii, miejscowości Zaldeburg (chodzi o Salzburg – dopisek BF), to łagry robocze, nad którymi przepływa woda (malownicza alpejska rzeka Salzach – BF), on przebywał z dziećmi chorymi na taką chorobę, odrę. Nie dostawał tam mleka, zachorował (katar żołądka) na kaszel, ale był odżywiony. Gdy miał 11 miesięcy zabrany był do szpitala – był tam 5 tygodni. Gdy wyszedł ze szpitala dostał karty i już lepiej był odżywiany.
Zachowane Lebensmittelkarten, czyli obozowe przydziały żywnościowe, obejmują pierwotnie okres od 17/07/1944 do 22/09/1944, prolongowane do 07/01/1945, wystawione są na obu chłopców. Otrzymali je Johann Frykowski (ur. 23/06/1941) i Bronislau Frykowski (ur. 09/08/1943). Zupełnie małe dzieci w łagrze. Lager Olbin. Salzburg.
W tym czasie w Salzburgu kierowano Polaków głównie do pracy w sztolniach, na tzw. roboty drogowo-górnicze. Być może tam właśnie oddelegowano dziadka. Dokąd trafiła babcia o bardzo kruchej budowie, wymęczona podróżą, zatroskana losem swych malutkich dzieci, z którymi najprawdopodobniej ją rozdzielono? Mały Bronek przecież dopiero nauczył się chodzić.
Dziadek opowiadał, że chłopcy przechodzili w Austrii badania rasowe. Otrzymali wysoki wskaźnik aryjskości. Dwa małe blondaski o niebieskich oczach. Zwykle takie dzieci odbierano rodzicom i często kierowano do adopcji, do niemieckich rodzin. Tutaj tak się nie stało. Czyżby Niemcy zorientowali się, że z układem krzepnięcia u obu chłopców jest coś nie tak? Czy mogli wtedy mieć do takiej diagnozy narzędzia? Może wystarczył im wydłużony czas APPT, by coś im podpadło? Skoro jednak reszta parametrów życiowych była bez zarzutu, skierowano chłopców do testowania preparatów medycznych. Byli podobno idealnym materiałem badawczym.
W materiałach zgromadzonych przez Fundację Polsko-Niemieckie Pojednanie, wydanych jako tom „Ostmark. Wspomnienia Polaków z robót przymusowych w Austrii w latach 1939 -1945”, trafiłam na wzmianki o obozie w Salzburgu. Straszne warunki życia w pięknej okolicy. Urokliwa rzeka i majestatyczne góry, wszechobecny głód, choroby i niepewność. Od stycznia 1945r. w obozowym życiu daje się wyraźnie odczuć poprawa nastrojów, jedzenia i zdrowia. Nadchodzą paczki z Czerwonego Krzyża, nie tylko z jedzeniem. Z wiosną budzi się nadzieja.
Co działo się potem? We wspominanej notatce znajduję:
6 maja 1945 zostali oswobodzeni, trzecim transportem wracali do Polski. Jechali otwartymi wagonami, gdy wracali.
Kolejny dokument dotyczący tego okresu, tym razem z polskiego Ministerstwa Administracji Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, wystawiony jest w punkcie przyjęć w Dziedzicach, w dniu 24/08/1945r., imiennie na dziadka Franciszka przybywającego do Polski z terytorium Austrii, „z robót”, na formularzu „wzór nr 3 dla mężczyzn w wieku od laty 16 do 50”. To zaświadczenie z punktu przyjęć gwarantowało „pierwszeństwo i prawo jednorazowego bezpłatnego przejazdu wszelkim środkami lokomocji” do domu, do Ostrzeszowa, pow. Kępno, woj. poznańskie. Napisano w nim: „Władze Państwowe i Samorządowe są proszone o udzielenie jak najdalej idącej pomocy okazicielowi niniejszego”. I jeszcze ważny dopisek drobnym drukiem:
1/Okaziciel niniejszego zaświadczenia obowiązany jest zameldować się Milicji Obywatelskiej w terminie 14 dni od daty wystawienia zaświadczenia i do 3 dni po przybyciu na miejsce zamieszkania.
2/ Po upływie terminu ważności, zaświadczenie winno być wymienione w miejscu stałego pobytu – na dowód tożsamości.”
Widać, że powoli zaczynało się powojenne porządkowanie stanu Państwa i próby policzenia jego ocalałych obywateli.
Pytanie tylko, dlaczego dokument wystawiony jest jedynie na dziadka? Może tylko ten papier się zachował? Może tylko ten był potrzebny do dokumentacji dla Fundacji Polsko – Niemieckie Pojednanie, do której po latach zwrócił się wujek Janek? Co działo się z babcią i chłopcami? Czy wracali wszyscy razem? Ponad trzy miesiące z rodzinnego miasta Mozarta do Ostrzeszowa. 785 km wg map Google’a. Teoretycznie 9 godzin jazdy samochodem.

Opowieść o białych koniach
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy mały Bronek i nieco większy Janek, wracali z rodzicami z Austrii do Polski, w tzw. bydlęcych wagonach, wywożono spod Wiednia w kierunku zachodnim, m. in. przez leżące nieopodal Salzburga miasto Linz, białe lipicany – wspaniałe konie szkolone w ramach tzw. Hiszpańskiej Szkoły Jazdy, hodowane w cesarskich stajniach w Wiedniu. By uchronić konie przed nazistami z jednej strony, przed Armią Radziecką z drugiej, postanowiono przetransportować je w miarę bezpieczne miejsce, o ile takie jeszcze istniało w tym wojennym zawirowaniu. Mimo odgórnego nakazu, by konie pozostały w Wiedniu i dodawały otuchy jego mieszkańcom stwarzając pozory normalności zachwycając niezmiennie pięknym tańcem, choćby pod deszczem bomb, ich opiekun postanowił zrobić inaczej. Gdy z jednej strony naciskano, by wziąć kilka koni do armii, z drugiej coraz bliżej byli wygłodniali Rosjanie, odpowiedzialny za tańczące ogiery Alois Podhajsky, austriacki dyrektor Hiszpańskiej Szkoły Jazdy w Wiedniu, z pochodzenia Czech, postanawia zrobić wszystko, by ewakuować konie. Tak oto już nie oczom wiedeńczyków, ale przypadkowym wojennym tułaczom ukażą swą urodę, choć nie w pełnym majestacie, jak wcześniej w cesarskich stajniach rozświetlonych kryształowymi żyrandolami. Będą jak fragment z magicznego snu śnionego przez zagłodzonych, wymęczonych i schorowanych, ale już prawie wyzwolonych ludzi. Białe konie niczym z bożonarodzeniowego maneżu, ale żywe i piękniejsze. Tak odmienne od łagrowych okrucieństw, samym swoim majestatem przywracały wiarę w zapomniane piękno życia.
 
                         
                                                     15 września 2022, B. Frykowska/hemostaza.edu.pl,
                                15 września 2022, B. Frykowska/hemostaza.edu.pl, 