18 kwietnia 2023, Bernadetta Frykowska | hemostaza.edu.pl, Aktualności

Mały fragment wielkiej historii. Królewskie korzenie hemofilii (16)

Wydawać by się mogło, że prymat pokoju nad imperializmem jest oczywistością. Zwłaszcza po doświadczeniach I i II wojny światowej. Niestety nie jest. Imperializm ma się dobrze, choć nieco inaczej bywa postrzegany w Europie Wschodniej niż w krajach szeroko rozumianego Zachodu, wyrosłego ze zmian postkolonialnych. Wschód versus Zachód. Społeczeństwa oparte na demokracji sięgającej starożytności kontra narody, które bez poddańczego posłuszeństwa czują się niezaopiekowane. Po niewyobrażalnym, które zdarzyło się w pierwszej połowie XX wieku, nikt nie przypuszczał, że komukolwiek zamarzyć się może imperialny rozmach dominacji jednego państwa nad innymi. Kraje europejskie mówiły, że nie będą atakować innych państw ani budować imperium.

Unia Europejska powstała po to, by działać wspólnie na rzecz demokracji i żeby nie było kolejnej wojny – mówi Anne Applebaum. - Do czasu intensyfikacji wojny w Ukrainie (…) trochę jak w latach 30. XX wieku uważano, że to, co Putin mówi jest zbyt szalone, by mówił to na poważnie - dodaje Radosław Sikorski w rozmowie obojga wyżej wymienionych w rozmowie z Renatą Grochal.1 Tyle teraźniejszość.

Cofnijmy się do czasów ostatniego cara Rosji. Mikołaj II. Człowiek Zachodu na wschodnim tronie. Daleki od okrucieństw Piotra I i Iwana Groźnego, które zdają się wrastać w tradycje imperialnej Rosji. Daleki od postrzegania imperium jako dominacji nad ludem i nad innymi narodami. Ojciec najsłynniejszego chorego na hemofilię, carewicza Aleksego. Światły, wykształcony, artystycznie wrażliwy i bywający w świecie, Mikołaj II próbował sprostać oczekiwaniom rodu i narodu. Jedno z drugim historycznie się wykluczało. Rewolucyjne nastroje epoki, w której żył potrzebowały cara – opiekuna, cara, który zwolni z myślenia i trosk i który choć okrutny, będzie myślał za naród. Mikołaj II myślał po europejsku. Dużo podróżował, wiele widział. Widział też swój kraj z perspektywy innych krajów, zachodnich i wschodnich. W gościnnej Japonii, jak na ironię, próbowano dokonać zamachu na jego życie. Zamach się nie powiódł.2

W 1894r. Mikołaj II Aleksandrowicz poślubił niemiecką księżniczkę Alicję von Hesse-Darmstadt, której korzenie prowadzą do brytyjskiej królowej Wiktorii. By zyskać sobie przychylność ludu, księżniczka po ślubie przyjęła imię Aleksandra Fiodorowna, choć i tak nieżyczliwi przezywali ją złośliwie Niemrą. Urodziła carowi cztery córki i upragnionego, ze względu na sukcesję, jednego syna. Narodziny chłopczyka obwieszczono światu 300 salwami w powietrze, car ogłosił amnestię, a zasłużonym rozdawał nagrody pieniężne i odznaczenia. Niebawem odbyły się huczne chrzciny maleńkiego Aleksego, a wśród chrzestnych znalazł się następca brytyjskiego tronu, książę Windsor (mama dzieciątka, Aleksandra Fiodorowna była bowiem wnuczką królowej Wiktorii). Jednakże radość z męskiego potomka nie trwała długo, przytłumiła ją wieść o nieuleczalnej i śmiertelnej w tamtych czasach chorobie carewicza. Jego matka bardzo tę wiadomość przeżyła. W efekcie zaczęła nadmiernie troszczyć się o chłopca zaniedbując pozostałe dzieci. Najpierw starała się co prawda ukryć chorobę syna przed poddanymi, ale potem sama popadła w depresję i pogrążyła się w mistycyzmie, z czego sprytnie skorzystał syberyjski mnich Rasputin. Siostra cara, Olga Aleksandrowna, tak opisuje natychmiastowe efekty pierwszej cud - modlitwy Rasputina:

Aleksy miał zaledwie trzy latka, kiedy bawiąc się w parku w Carskim Siole, przewrócił się. Nawet nie zapłakał, na nodze nie było widać żadnego poważniejszego skaleczenia, niestety upadek wywołał serię wewnętrznych krwawień; w przeciągu kilku godzin dziecko dostało straszliwych boleści… Był to pierwszy kryzys z wielu, które miały nadejść. Jego drobne ciałko leżało skręcone z bólu, noga okropnie napuchła, pod oczami pojawiły się sińce. Lekarze nie znajdowali ratunku. Wtedy Alicja (Aleksandra Fiodorowna, matka chłopca) posłała po Rasputina (…). Nazajutrz nie wierzyłam własnym oczom: dziecko nie tylko żyło, ale było zdrowe. Gorączka minęła, oczy patrzyły bystro, a na nodze nie został żaden ślad po opuchliźnie! Wydawało się, że to, co przeżyliśmy poprzedniego wieczoru, było jakimś sennym koszmarem. (…) Rasputin nawet nie dotknął chłopca, tylko stanął w nogach jego łóżka i modlił się.3

Ku zdumieniu medyków mnich z Syberii jeszcze wielokrotnie „uzdrawiał” carewicza, nawet na odległość – przez telefon czy nawet telegraficznie, budząc jednak niepokój na carskim dworze, za wyjątkiem carowej wdzięcznej za pomoc synowi. Aż wreszcie nadszedł bardzo niebezpieczny moment w chorobie chłopczyka. Miał wtedy osiem lat, podróżował właśnie do carskiej rezydencji myśliwskiej w Spale. Być może wstrząsy w kolasce, którą się poruszał, sprowokowały krwotok i w efekcie sprawiły, iż chłopiec znalazł się w agonii. Zrozpaczona matka ponownie zwróciła się do Rasputina, a ten zapewnił ją telegramem, że chłopczyk wyzdrowieje. Tak się rzeczywiście stało. Wkrótce znów carewicz dzielnie uczestniczył w oficjalnych uroczystościach, między innymi świętował trzechsetlecie dynastii Romanowów, jednakże często nie mógł poruszać się o własnych siłach, wylewy nawracały, a carewicza noszono. Choć od momentu ujawnienia choroby Aleksego następstwo tronu znów było niepewne, a wtajemniczeni drżeli o życie carewicza, w całej tej sytuacji dobrze odnalazł się sam car Mikołaj II, który obok zajęć wynikających z jego pozycji, lubił cieszyć się scenami z życia codziennego i namiętnie je fotografował. Dzięki temu na fotografiach 2 utrwaliły się nie tylko obrazy familijne, ale także między innymi wspaniałe wnętrza pałacu Liwadia, gdzie carska rodzina zwykła spędzać Wielkanoc (to tam właśnie kultywowano zwyczaj, według którego dwie osoby spośród zebranych dostawały w prezencie słynne złoto-brylantowe jaja od jubilera Fabergé). Gdy chłopiec nieco podrósł, ojciec postanowił sukcesywnie wdrażać go w obowiązki państwowe – w galowych mundurach wspólnie wizytowali oddziały wojskowe, brali udział w posiedzeniach i polowaniach. Dzięki szwajcarskiemu guwernerowi Aleksy uczył się przede wszystkim samodzielnego dbania o swoje bezpieczeństwo i wyzwolił spod nadmiernej opieki matki.


Carewicz z hemofilią na wojnie. Fotografia z ukrytym przykurczem

Życie w carskim pałacu zależało w dużej mierze zarówno od humorów, jak i stanu zdrowia „Promyczka”, jak pieszczotliwie nazywano bardzo żywego i psotnego Aleksego. Wyjątkowo rozpieszczany carewicz ani myślał o nauce i etykiecie, w głowie były mu psoty i zabawy. Nie zawsze jednak mógł się bawić z siostrami. Zabraniano mu na przykład uwielbianej przez siostry gry w tenisa, czy jazdy na rowerze, zaś większość czasu spędzał pod kontrolą wyznaczonych przez matkę marynarzy. Jego głównym aniołem stróżem (w latach 1907-1917) był marynarz Kolya Derewenko4, jego misją było nieustanne asekurowanie chłopczyka, jednakże zrezygnował z powierzonej mu misji w momencie abdykacji cara. Jego miejsce zajął bardzo Aleksemu oddany marynarz Nagorny, który troskę nad chorym chłopcem przypłacił życiem. Sam carewicz zginie niedługo potem i to nie hemofilia, ale historia odpowiedzialna jest za jego tragiczną śmierć. O jej szczegółach traktuje film Frederica Mitterranda, Mémoires d’exile (Pamiętnik z wygnania). Kościół prawosławny ogłosił carewicza Aleksego świętym męczennikiem, jego święto obchodzone jest 17 lipca. Przeprowadzone w 2008 roku badania genetyczne potwierdziły autentyczność odnalezionych w 2007 roku ciał dzieci cara Mikołaja II, w tym carewicza Aleksego kładąc tym samym kres egzystencji fałszywych Aleksych. Królewska hemofilia nie kończy się na carewiczu Aleksym, na hemofilię chorowali też inni potomkowie królowej Wiktorii, a że potomków miała wielu, zasiadali na tronach wielu krajów, stąd o hemofilii często się mówi „królewska choroba”.

Ironią historii jest fakt, że pacyfistycznie usposobiony car Mikołaj II, już na początku swojego panowania, wyszedł do państw europejskich z inicjatywą zakończenia wyścigu zbrojeń i znalezienie sposobów zapobiegających ogólnoświatowemu ubóstwu. To z jego inicjatywy zwołano w 1899 roku konferencję haską i powołano Międzynarodowy Trybunał w Hadze.

Gdyby zachodni krewni jego małżonki udzielili mu konkretnego wsparcia, gdy jego życie i życie jego rodziny było zagrożone, dzieje Europy i świata wyglądałyby inaczej. Ten niezwykle dyplomatyczny, starający się pokojowo rozwiązywać konflikty człowiek ginie z ręki ludu, którego jako jeden z nielicznych carów nie gnębił, a szanował.

Piśmiennictwo:

1. Newsweek Polska. Wydanie Specjalne. Ukraina, 1/2023 ss. 61-62
2. Źródło: Ł. Jermiłowa, Osatni car, wyd. Muza SA, ss. 124-125
3. G. Ziegler, Tajemnice rodu Romanowów, Warszawa 2000, s. 274.
4. Fotografie z życia carskiej rodziny można zobaczyć pod adresem: http://www.alexanderpalace.org , a także: http://www.alexanderpalace.com/

Mały fragment wielkiej historii. Królewskie korzenie hemofilii (16)