Dzień Ojca
Wydawać by się mogło, że jest najważniejszy przede wszystkim dla chłopców. Że uczy ich męskości, wdraża w niekobiece i tylko mężczyznom znane historie i spojrzenia na świat. Uczy tak potrzebnego dystansu. Do życia, do spraw, które wydają się najważniejsze na świecie, a w rzeczywistości są „tylko” ważne. To on pokazuje, jak otrzepać piasek z kolan i powiedzieć sobie i światu: "To nic, tylko się przewróciłem, już nie boli!" Jest przeciwwagą empatycznego spojrzenia zatroskanej matki, która raczej będzie skłonna tak zabezpieczyć otoczenie, by pociecha nie upadła. Musi upaść. Jeśli nie upadnie, nie nauczy się, jak wstawać.
Ojciec jest ważny także dla dziewczynek. Z pewnością jest ich partnerem "ćwiczebnym". Często zdarza się, że jako dorosłe już kobiety podświadomie swoich partnerów dobierać będą według podobieństwa do taty. Nie bez powodu utarło się powiedzenie "córeczka tatusia"...
W dzisiejszym zagmatwanym, także w obszarze ról społecznych, świecie wzór ojca nie zawsze pokrywa się z biologicznym tatą. Ważne jednak jest, by w życiu naszego dziecka, był ktoś, kto mu powie: "Wstań, idziemy dalej!" i nie będzie się roztkliwiał i rozczulał. Tylko powie: "Świetnie, coraz lepiej ci idzie!" I będzie tym pozytywnym, choć niełatwym motywatorem.
Bywa i tak, że matka jest społecznie lepszym "ojcem", a ojciec lepszą "matką". Tych ról nie da się dziś jednoznacznie zdefiniować, a już przed niemałym wyzwaniem stają rodzice wychowujący dzieci samodzielnie. Wtedy trzeba być jak szampon z odżywką. Dwa w jednym.
Wszystkim Tatom, a zwłaszcza tym, których pociechy mają w życiu chorobowo trudniej – dużo wiary we własne możliwości i sił, nie tylko tych fizycznych!
