14 sierpnia 2023, Hemostaza.edu.pl, Aktualności

Pamięć cierpienia. Muzealne studium przypadku

Wakacyjne wyprawy sprzyjają odkrywaniu nieznanych nam wcześniej artefaktów. Jeśli kiedyś traficie do Włoch, jeśli znajdziecie się w Lombardii, jeśli dojedziecie do Bergamo, zajrzyjcie koniecznie do Cita Alta, Górnego Miasta. Tam, oprócz pamiętających odległe czasy monumentalnych budowli, znajduje się Accademia Carrara, muzeum sztuki posiadające w swych zasobach jedną z najstarszych kolekcji sztuki w Lombardii.

Zazwyczaj, gdy coś poruszającego oglądamy lub słyszymy, uporczywie się to do nas przyczepia i nie daje o sobie zapomnieć. Jak portret cara Mikołaja II w Edynburgu, jak kobiety portret uchwyconej w… umieraniu autorstwa Giuseppe Pellizy. Malarz, znany również jako Pellizza z Volpedo, był XIX-wiecznym modernistą, współtwórcą grupy dywizjonistów, grupy malarzy czerpiących z odkryć impresjonistów. To także autor namalowanego pod wpływem Marksa i Engelsa obrazu „Czwarta władza”.



Giuseppe Pellizza da Volpedo, Pamięć cierpienia, 1897, olej na płótnie, 107 x 81

Gdy zwiedzamy muzeum Accademia Carrara w sali nr 16, z głębi ściany spoglądają na nas oczy. Takie jakieś martwe. Wydawać by się mogło, że modelka zmarła w trakcie pozowania i artysta uchwycił ten graniczny moment przejścia z życia do śmierci. Kobieta jeszcze trzyma w ręku notatnik, jeszcze siedzi oparta w fotelu, ale jej dłonie są już sine, usta wyblakłe, wzrok bez wyrazu, nieobecny. Jeśli taka sytuacja miała miejsce, ciekawe, kiedy artysta zorientował się, że modelka nie żyje. Czy w momencie, gdy dopieszcza detale dzieła i nachodzi go refleksja, że żywi ludzie tak nie wyglądają? Czy też ogarnięty przez furor poeticus niczego nie zauważa i dopiero, gdy zwraca się do pozującej zdaniem w stylu: „koniec na dziś”, orientuje się, że modelka go już nie słyszy. Puszczam wodze wyobraźni, gdyż obraz działa tak mocno, że nie wytwarza w odbiorcy odruchu szukania wyjaśnień w podpisie pod dziełem. Ten proces zaczyna się później, uruchamia się w momencie, gdy obraz zostaje w muzeum, a za nami wędruje jego powidok, jak powiedziałby Strzemiński.

Po przyjeździe do Polski sprawdzam, o co tu chodzi. Otóż okazuje się, że nagła śmierć siostry artysty, Antonietty, zastała malarza z dala od domu, w Paryżu. By oddać własne zaskoczenie i szok artysta namalował modelkę na obrazie tak, iż oglądający mają wrażenie, że sami są świadkami odchodzenia. Nieco później artysta domalował ususzony bratek, który stanowi symbol emocji i zarazem doskonale dopełnia kompozycję obrazu. Uchwycić i utrwalić ból, wyrażając go pustymi, beznamiętnymi oczyma modelki, grą koloru i kompozycją – to już odwołanie do ekspresjonizmu. Tak jakby sięgnąć do Muncha, by udoskonalić Moneta. Efekt – dzieło, które za nami chodzi, ale też dzieło, z którym się chodzi.

Bowiem kolejnym życiem wspomnianego obrazu, a zarazem szczególną próbą przywrócenia życia Antonietcie, był performance japońskiego fotografa i alpinisty Naoki Ishikawy. Od jesieni 2022 do wiosny 2023 roku dokumentował życie gór i jego symbiozę ze sztuką, wpisując się w akcję współczesnych artystów - Mateo Rubbi i Masbedo: „Vette di luce”, której głównym przekazem, jak piszą kuratorzy, jest przybliżać, wędrować, wspinać się, oddychać i obserwować. Rysować, malować, fotografować i dokumentować. Zapamiętywać.  

MASBEDO, Ricordo di un dolore, 2020    

Z podziękowaniem dla życzliwej Dyrekcji Muzeum Accademia Carrara w Bergamo.

Pamięć cierpienia. Muzealne studium przypadku