O możliwościach dyskursu maladycznego słów parę
Czy chorobę można tak po człowieczemu opisać? Oddać jej istotę, nie mierząc skalą wytrzymałości człowieka, nie odnosząc się do podziałki metrycznej ani do skali porównawczej? Każdy ból jest przecież inny, oparty na innym podłożu, dziejący się w innym organizmie i w innych realiach. Inaczej wygląda ból fizyczny, inaczej boli dusza, inaczej cierpi umysł, gdy dotrze do nas, że kogoś lub coś bezpowrotnie tracimy.
Możemy osobę cierpiącą poddać analizie za pomocą ankiet, sugerując poziomy cierpienia. Nadal jednak nie będziemy jej bólu współodczuwać. Choć język pomaga nam słowami współczucia, dalej pozostawia nas w bezpiecznej strefie bólu jedynie wyobrażonego.
Czy możliwe są wyobrażenia bólu, jeśli samemu się go nie doświadcza? Jeśli są możliwe, na ile są wiarygodne? Sami możemy dokładnie opisać nasz własny ból, ale do tego też musimy znaleźć narzędzia. A co, gdy przytrafia się nam ból „nie do opisania”? Gdy dzieje się nam coś nieodwracalnego, dotąd niewyobrażalnego i nie znajdujemy punktów odniesienia w naszym doświadczeniu? Język jest naszym narzędziem, ale stanowi zarazem granicę naszego poznania i opisania świata, nawet jeśli pozostajemy w tym samym obszarze kulturowym i posługujemy się tym samym językiem.
Wszelkie remedia przeciwbólowe są jedynie tłumieniem sygnałów naszego ciała, są katalizatorem umożliwiającym znośność egzystencji w chorobie. Ból jest zarazem sygnałem życia, znakiem, że trwamy i odczuwamy świat. Bez znieczulenia odbieramy go pełniej, a nasza percepcja w dużej mierze zależy od progu bólu. Ból mobilizuje do działania, każe naszemu ciału się bronić, wskazując miejsca newralgiczne, wołające o pomoc i niejednokrotnie sprawia, że wtedy zaczynamy myśleć o leczeniu.
Zaczął się chiński Nowy Rok. Rok Smoka. Bardzo silnego znaku w chińskiej kulturze, kulturze dobrowróżbnej. Chińska medycyna bardzo podkreśla związek ciała i duszy, przede wszystkim jednak chroni człowieka, sugerując mu otaczanie się tym, co dla niego pomyślne i dobre, nie neguje złych elementów, ale koncentruje się na tym, co pozytywne, spychając tym samym negatywne aspekty życia człowieka na dalszy plan.
Zatem, korzystając z kolejnej przyjemnej okazji, jaką jest Nowy Rok świętowany w Oriencie, życzmy sobie zdrowia i pijmy na/za nasze zdrowie.
